Rafy koralowe kojarzą się zazwyczaj z egzotyką i dalekimi wyprawami na drugi koniec świata. Tymczasem w odległości zaledwie 4 godziny bezpośredniego lotu od Polski znajdują się jedne z najpiękniejszych raf na świecie.  Bogactwo podwodnego świata powala, a w kilka dni udało mi się zobaczyć więcej niż w podczas wielu wyjazdów w najdalsze zakątki naszego globu.

Zatoka Abu Dabbab już od jakiegoś czasu znajdowała się wysoko na liście moich wyjazdowych celów. Co prawda miałem już w przeszłości okazję ją odwiedzić, ale były to wycieczki nurkowe i nie było okazji na spokojnie i we własnym zakresie jej eksplorować poprzez snorkeling. Położona w rejonie Marsa Alam, na południu Egiptu, zatoka znana jest z bogactwa podwodnego świata, a przez lata słynęła przede wszystkim z rezydujących w niej dugongów, powszechnie znanych jako krowy morskie.

Na przełomie października i listopada spędziłem tydzień w położonym nad zatoką Abu Dabbab hotelu El Malikia i co rano wstawałem bladym świtem, aby podziwiać cuda kryjące się pod powierzchnią wody. A jest na co popatrzeć! O ile z każdym kolejnym rokiem i z każdym kolejnym odwiedzonym miejscem co raz trudniej znaleźć mi pod wodą coś co mnie autentycznie zachwyci, tak zatoka Abu Dabbab przerosła moje oczekiwania.

Zatoka posiada długą, piaszczystą plażę z łagodnym wejściem do morza. Na jednym jej krańcu znajduje się hotel El Malikia, a na drugim Hilton Nubian Resort. Po środku zlokalizowanych jest kilka sklepików, centrów nurkowych i innych mniejszych biznesów. Z tego co się orientuję wstęp na plażę jest płatny, ale goście hotelowi mogą swobodnie poruszać się po całej jej długości.

Rafa koralowa zlokalizowana jest po obu stronach zatoki, a na jej środku znajdują się piaszczyste łączki. To właśnie na trawie pośrodku zatoki wypasają się żółwie zielone, których spotkanie jest praktycznie gwarantowane. To tu można było również przez lata spotkać dugonga, obecnie jest to jednak już zdecydowanie trudniejsze. Zapewne z powodu sporego ruchu w zatoce i ilości ludzi ją odwiedzających, krowy morskie wyniosły się z zatoki i teraz dużo łatwiej spotkać je w okolicy położonego kilkaset metrów dalej hotelu Equinox. Wciąż jednak jest szansa na takie spotkanie w Abu Dabbab i mi takie właśnie szczęście dopisało. Dugonga spotkałem zupełnie niespodziewanie podczas snorkelingu na łączce w pobliżu plaży El Malikia. Płynął wprost na mnie, opuszczając akurat zatokę. Choć nie było to długie spotkanie, zrobiło na mnie ogromne wrażenie, zwłaszcza że wiem, że naprawdę miałem sporego farta.

Kolejne moje spotkanie z dugongiem miało miejsce tego samego dnia, ale już w trakcie wycieczki pontonem zodiac, organizowanej przez miejscowe centrum nurkowe. W wycieczce może uczestniczyć maksymalnie 8 osób i łódka wypływa kilkaset metrów na prawo, w okolice wspomnianego hotelu Equinox. Tam przewodnik wypatruje dugonga, a gdy uda się go namierzyć wskakuje się do wody na snorkeling z tym fascynującym stworzeniem. Oprócz naszego pontonu był jeszcze jeden, więc w sumie było kilkanaście osób. I mimo że tym razem można było „krówkę” oglądać dużo dłużej i bez pośpiechu, to jednak zdecydowanie większe wrażenie zrobiło na mnie krótkie, poranne spotkanie. Czym innym jest dla mnie przypadkowe spotkanie jeden na jeden, a czym innym jednak wycieczka i uganianie się za tym pięknym zwierzęciem w kilka osób.

Oprócz żółwi i dugongów zatoka Abu Dabbab może pochwalić się również wyjątkowo piękną rafą koralową. Ta od strony El Malikia jest ładna, a im dalej od lądu tym lepiej. Przy końcu zatoki można spotkać żerującego na rafie żółwia szylkretowego, ławice makreli filtrujące wodę z otwartymi pyskami czy całkiem bogate korale otoczone tysiącami ryb.

Jednak tym co zrobiło na mnie największe wrażenie jest rafa po stronie hotelu Hilton. Zdecydowanie warto przejść się 3 minuty na drugi koniec plaży i właśnie tam zacząć snorkeling. Blisko brzegu jest ona oczywiście dość uboga i zniszczona, ale im dalej tym piękniej. Aż do momentu, gdzie koral jest naprawdę bogaty i pełen barw, a ilość i mnogość gatunków ryb imponująca. To właśnie tutaj zobaczyłem jedną z najpiękniejszych raf w swoim życiu, bijącą na głowę to co widziałem choćby w Tajlandii, na Malediwach czy Filipinach. Poziom do którego równać się mogą chyba tylko rafy Indonezji (z miejsc które odwiedziłem oczywiście). Dawno nie widziałem rafy tak barwnej, gdzie korale nie są wyblakłe i zniszczone, a całość wręcz tętni życiem. Oprócz tysięcy ryb udało mi się tu zobaczyć m.in. pływającą luzem gigantyczną murenę czy ośmiornice.

Gdy popłynie się dalej, rafa zmienia swój charakter i robi się bardziej monumentalna. Wciąż jest jednak piękna, świetnie zachowana i pełna barw, po prostu imponująca. Dla takich widoków zdecydowanie warto odwiedzić Abu Dabbab i spróbować snorkelingu w rejonie Marsa Alam. Zwłaszcza że postępujące ocieplanie się klimatu (i co za tym mórz i oceanów) zabija rafy na całym świecie i nie wiadomo jak długo jeszcze będzie nam dane cieszyć się tak pięknym światem podwodnym.