DSC09595-2

 

Koh Lipe to wyspa, która budzi dość skrajne emocje. Część odwiedzających jest nią zachwycona, nie brakuje również jednak osób narzekających, że turystyka zniszczyła ten rajski skrawek lądu. Jak jest naprawdę? Szczerze mówiąc nigdy nie planowałem tego sprawdzać…

Mój plan na pierwszą podróż do Tajlandii zakładał przede wszystkim dzikie i odludne wysepki, miejsca odcięte od cywilizacji, takie gdzie w spokoju można nacieszyć się piękną przyrodą. Wyjazd zaczął się więc od spokojnej i wyczilowanej Koh Kradan, potem pobyt pod namiotem na Koh Rok i ciąg dalszy zwiedzania parków narodowych na Koh Tarutao i w końcu Koh Adang. Bajeczna natura, rajskie i przede wszystkim puste plaże, dżungla, wodospady, rafy koralowe i dzikie zwierzęta. To wszystko udało się zobaczyć i Tajlandia szybko wspięła się po drabince najfajniejszych miejsc, jakie dane było mi odwiedzić.

DSC09952-2

 

Jak to jednak zwykle w życiu bywa, oprócz plusów są również i minusy i tak też było w przypadku tych wszystkich odludnych wysp. Tajlandia ogólnie słynie ze świetnej kuchni,  sporo naczytałem się też o ulicznych stoiskach z tanim i pysznym jedzeniem. Nie miałem jednak za wiele okazji aby tego skosztować, przebywając przez cały wyjazd w miejscach, gdzie opcje gastronomiczne sprowadzały się zazwyczaj do skromnej knajpki parku narodowego wydającej posiłki przez kilka godzin dziennie w określonych porach. Gdzie te stragany z pad thaiem, te garkuchnie z gorącym curry, gdzie som tam przygotowywany na moich oczach?!

DSC00116-2

 

Dlatego na koniec wyjazdu, gdy nie było możliwości przedłużenia noclegu na Koh Adang, postanowiliśmy dać szansę Koh Lipe i spędzić trochę czasu w bardziej cywilizowanym miejscu. I pomimo początkowych obaw, była to bardzo dobra decyzja!

DSC09789-2

 

Transport z Koh Adang na Koh Lipe zajmuje kilkanaście minut i kosztuje 50 thb od osoby, więc nie było wielkim wyzwaniem dostanie się na wyspę. Ze znalezieniem noclegu również nie mieliśmy wielkiego problemu i za 800 bathów za noc dostaliśmy na kilka dni całkiem przyjemną, bambusową chatkę, położoną jakieś 50 metrów od pięknej plaży. Ośrodek o nazwie Coco Resort położony był na południowym skraju Sunrise Beach i posiadał kilkanaście domków w różnym standardzie i cenach. Posiadał również restaurację na plaży, gdzie zjeść można było całkiem smacznie, a przede wszystkim z pięknym widokiem na lazurowe morze. Jeżeli chodzi o ceny to szału może nie było jak na Tajlandię, ale tragedii też nie i kwoty za posiłki były do zniesienia przez naszą backpackerską kieszeń.

DSC09970-2 DSC09012-2 DSC09620-2

 

Co najważniejsze i co właśnie skusiło nas do przybycia na wyspę, Koh Lipe oferuje całą gamę opcji gastronomicznych na każdą kieszeń. Można tu kupić za niewielkie kwoty różnego rodzaju przekąski i dania z ulicznych stoisk, np. grillowane na patyku ryby lub kawałki kurczaka, owoce, naleśniki czy malutkie i pyszne pączki. Zakupy zrobić można w jednym z licznych sklepów lokalnych, na bazarze czy w 7eleven. Poza głównym deptakiem mamy również szeroki wybór typowo tajskich restauracji, gdzie prowadzące zazwyczaj całe rodziny biznes serwują pyszne jedzenie w naprawdę rozsądnych cenach jak na wyspy.

DSC09560-2 DSC09971-2

 

Jeżeli komuś znudziło się jedzenie pad thaia i curry również nie będzie zawiedzony. Na wyspie nie brakuje restauracji hinduskich czy włoskich, zjeść można burgera lub pizzę, wypić dobrą kawę i zjeść bagietkę. Główną atrakcją jest natomiast niezliczona ilość restauracji serwujących świeże owoce morza. Na straganach wystawione są całe masy homarów, krabów, krewetek, ryb i wszelkich innych stworzeń zamieszkujących wody okalające wyspę. Wystarczy wskazać interesujące nas stworzenie, rozsiąść się wygodnie przy stoliku przy deptaku lub na plaży i czekać aż obsługa przyniesie smakołyki z grilla w towarzystwie dodatków i sałatek. Nie jest to może na tajskie standardy tania zabawa, ale jak na europejskie już jak najbardziej i grzechem jest nie skosztować na Koh Lipe świeżych owoców morza choć raz.

DSC00109-2 DSC00126-2

 

Koh Lipe to oczywiście jednak nie tylko gastronomia, a przede wszystkim plaże, które przyciągają tu tłumy turystów. I tutaj dochodzimy do sedna problemu, czyli kontrowersji które wzbudza wyspa wśród wielu odwiedzających. Nie da się bowiem ukryć, że choć wyspa sama w sobie jest przepiękna, to jest również dość mocno zmaltretowana przez przemysł turystyczny. O ile na pozostałych tajskich wyspach które odwiedziliśmy standardem było to, że na rajskiej, szerokiej plaży nie było nikogo oprócz nas, tak na Koh Lipe na brak towarzystwa zdecydowanie narzekać nie można, a wręcz momentami zaobserwować można walkę o co lepszy kawałek plaży do rozłożenia ręcznika. Nie są to może tłumy, ale na kameralny relaks raczej też nie ma co liczyć.
DSC09902-2

 

Charakterystycznym elementem wyspy i zaraz jednym z większych jej mankamentów jest ogromna ilość łodzi zacumowana u jej brzegów i krążąca wokół niej. Typowo tajskie longtaile okupują sporą część wybrzeża i momentami wręcz ciężko wejść z plaży do wody bez konieczności przeciskania się pomiędzy zacumowanymi łodziami. Nie wspominając nawet o tym, że będąc już w wodzie, np. podczas snorkelingu, trzeba mieć oczy dookoła głowy i uważać na pływające wokół łódki.

DSC09724-2

 

Trzeba jednak przyznać, że pomimo dużej ilości ludzi i łodzi, Koh Lipe cały czas potrafi zachwycić swoim pięknem. Krystalicznie czysta woda we wszelkich odcieniach błękitu i biały, drobny piaseczek sprawiają, że człowiek przestaje się dziwić czemu ciągną tu takie tłumy. Wyspa posiada trzy główne plaże: Sunrise Beach, Sunset Beach i Pattaya Beach. Jako że Koh Lipe jest naprawdę niewielka, wszystkie z nich odwiedzić można w ramach pieszego spaceru.

DSC09759-2

 

Pierwsza z nich to Sunrise Beach i przy niej właśnie zamieszkaliśmy. I ją też właśnie mogę polecić jako miejsce do szukania zakwaterowania. Plaża jest piękna, ilość ludzi i łodzi aż tak bardzo nie daje się we znaki, a na wprost niej znajduje się najlepsza na wyspie (a może i w całej Tajlandii) rafa koralowa dostępna z brzegu. Wzdłuż całej plaży ciągną się resorty i knajpki, więc opcji noclegowych i gastronomicznych nie brakuje.

DSC09958-2

 

Kolejna plaża to Sunset Beach, gdzie udać się można podziwiać piękny zachód słońca. Plaża ta położona jest zdecydowanie na uboczu i w oddaleniu od centrum turystycznego wyspy, więc może być dobrą opcją dla osób chcących odwiedzić Koh Lipe, a szukających jednocześnie ciszy i spokoju. Opcji zakwaterowania tu niewiele, knajp również, na pewno przynajmniej jedna znajduje się przy samej plaży, a kilka środku wyspy po drodze. Dostać się tu można w ramach trochę dłuższego spaceru lub korzystając taksówki. Przyznam szczerze, że ciężko mi coś więcej powiedzieć o tej plaży, gdyż spędziłem tu tylko jeden wieczór w ramach zachodu słońca, ale przy ewentualnej kolejnej wizycie na wyspie na pewno rozważyłbym to miejsce jako bazę pobytową.

Ostatnia z plaż to Pattaya Beach i jej zdecydowanie nie polecam. Znajduje się ona na wprost platformy gdzie przypływają i cumują wszystkie łodzie i statki i będąc tam miałem wrażenie raczej przebywania w ruchliwym porcie przemysłowym niż na rajskiej plaży. Na mnie zdecydowanie nie zrobiła dobrego wrażenia.

Oprócz plaż wyspa oferuje też pełne życia wnętrze wyspy. Główna ulica wyspy to tzw. Walking Street, gdzie zakaz wjazdu (przynajmniej teoretycznie i wieczorem) mają wszelkie pojazdy. To właśnie tutaj znajduje się najwięcej restauracji, barów, kawiarni, centrów masażu, centrów nurkowych i sklepów. Droga ta idzie w poprzek wyspy i z grubsza łączy dwie główne plaży, czyli Sunrise i Pattaya.

DSC09572-2 DSC09567-2

 

Dla mnie jedną z największych atrakcji wyspy i przy tym dużym zaskoczeniem była naprawdę ciekawa rafa koralowa. Nie spodziewałem się po Koh Lipe niczego rewelacyjnego, a tymczasem była to najlepsza rafa jaką widziałem w Tajlandii. Znajduje się ona na wprost plaży Sunrise, pomiędzy dwoma malutkimi wysepkami, jakieś 200 metrów od brzegu. Aby się do niej dostać przebyć trzeba spory kawał płycizny, co nie zawsze jest łatwe zarówno ze względu na rafę jak i pływające dookoła łodzie.

DSC09451editedDSC09498edited

 

Już na płyciźnie zaobserwować można piękne ukwiały pełne błazenków, a im dalej od brzegu tym koral robi coraz ciekawszy, a życie podwodnie intensywniejsze. Przy granicy z głęboką wodą twardy koral nabiera koloru, co w Tajlandii jest raczej rzadkością. Zaobserwować można twardy koral w odcieniach błękitu, fioletu lub zieleni, a oprócz tego również różnego rodzaju okazy korala miękkiego. To wszystko uzupełnia bogactwo różnych gatunków ryb, zaobserwować można m.in. barakudy, mureny czy skrzydlice.

DSC09389edited DSC09531edited DSC09156

 

Podsumowując Koh Lipe jak każde miejsce ma swoje wady i zalety, jednak ja osobiście zdecydowanie cieszę się, że trafiłem na tę wyspę i mogę ją polecić na kilkudniowy wypad. Wyspa ta w miarę zręcznie łączy zalety rajskiej miejscówki z wygodami jakie daje przemysł turystyczny. I choć oczywiście Lipe ma również swoje mroczne strony (widoczne zwłaszcza na plaży Pattaya), uważam że nie ma co jej skreślać na starcie. A gdy zmęczy nas nadmiar ludzi, łodzi i turystyki, zawsze można uciec na pobliską i naprawdę rajską Koh Adang…

Podobał Ci się wpis? Chcesz być na bieżąco z nowymi wpisami? Polub fanpage Somtam.pl na Fejsie 😉

https://www.facebook.com/somtampl/