Wiele osób ma od czasu do czasu zagwozdkę gdzie wybrać się na wakacje. Nie inaczej zapewne było w przypadku królowej Tajlandii, gdy wybierała miejsce na urlop na początku 2015 roku. Wybór padł na wyspę Koh Adang i muszę przyznać, że wybór to doskonały!
Z powodu wizyty rodziny królewskiej wyspa ta była zamknięta dla odwiedzających przez cały luty 2015 roku i poza dworem i świtą oraz pracownikami parku narodowego nikt inny nie miał tam wstępu. Mi udało się spędzić niemal tydzień na Koh Adang na początku marca, co wcale nie jest takie proste, przynajmniej jeżeli chodzi o spanie w domkach. Jedyna opcja zakwaterowania na wyspie to rządowe noclegi w siedzibie parku. Ich rezerwacja z wyprzedzeniem nie jest taka prosta, zwłaszcza dla obcokrajowców, więc często trzeba zdać się na trochę szczęścia na miejscu. A że wyspa przepiękna, domki wygodne i tanie, to cieszą się sporym zainteresowaniem i nie jest łatwo o wolne terminy. Mi udało się na kilka dni zarezerwować ładny i porządny domek za ok. 600 THB za dobę i gdyby była taka opcja, to z chęcią przedłużyłbym pobyt.
Inna opcja noclegu na Adang to spanie w namiocie i tutaj nie ma raczej problemów z dostępnością. Można zarówno wynająć namiot z pościelą na miejscu od zarządcy parku jak i rozstawić się z własnym ekwipunkiem. Zacienione miejscówki przy samej plaży mocno kuszą i na pewno jest to ciekawa opcja pobytu na wyspie.
Koh Tarutao to wyspa będąca w całości parkiem narodowym, a co za tym idzie opcje noclegowe są mocno ograniczone. Zakwaterowanie i wyżywienie możliwe jest w ramach kilku rządowych kempingów zarządzanych przez parkowych strażników. Nocować można w tanich i porządnych domkach różnego rodzaju, pawilonach wieloosobowych lub w namiocie (wypożyczonym na miejscu lub własnym). Rezerwacja domków możliwa jest poprzez rządową stronę http://www.dnp.go.th (z Polski rezerwacja i jej opłacenie praktycznie niemożliwe) lub poprzez biura parku na miejscu. Najprościej przyjechać jest na przystań w Pak Bara, gdzie znajduje się biuro rezerwacji i tam załatwić i opłacić noclegi.
Wyspa położona jest tuż obok bardzo popularnej wyspy Koh Lipe i to właśnie przez Koh Lipe trzeba się dostać na Adang. Duże łodzie i speed boaty zatrzymują się na platformie przy Koh Lipe i stąd odpływają mniejsze łódki na Lipe lub Adang. Na Adang można wybrać się również z Lipe na kilka godzin na wycieczkę, wystarczy dogadać się z właścicielem jednej z łodzi cumujących w ogromnej ilości przy plaży. Transfer między wyspami trwa ok. 15 minut i jest niedrogi.
Sama wyspa jest w 100% parkiem narodowym i w dużej mierze się jest pokryta dżunglą niedostępną dla turystów. Cała „akcja” toczy się więc w obrębie parkowego kempingu i plaży. Znaleźć tam można domki dla turystów, budyneczek z noclegiem wieloosobowym, namioty, restaurację i zabudowania parkowe. Jeżeli szukasz imprez i życia nocnego to zdecydowanie jest to zły adres, po kolacji w zasadzie życie zamiera i wyspa idzie spać. Dużo więcej w tym zakresie ma do zaoferowania pobliska Koh Lipe.
Jedyna opcja gastronomiczna na Koh Adang to parkowa stołówka, gdzie w określonych porach można zamówić posiłki, a oprócz tego zakupić też napoje i drobne przekąski. Ceny dość standardowe dla wysp, a wybór raczej średni jak na Tajlandię. Ale ogólnie nie ma tragedii i jeżeli nie szukacie kulinarnych fajerwerków to spokojnie można się wyżywić.
Wyspa na pewno spodoba się osobom szukającym ciszy, spokoju i odpoczynku od cywilizacji. Piękne plaże z białym piaseczkiem oblewa lazurowa woda, a pod wodą kwitnie bujne życie na rafach koralowych. Trzeba przy tym zaznaczyć, że plaże są puste i dziewicze i często można mieć je tylko dla siebie.
Koh Adang jest jedną z najlepszych opcji w Tajlandii jeżeli chodzi o snorkeling z brzegu. Wzdłuż położonej po lewej stronie kempingu plaży ciągnie się szeroki pas rafy, gdzie spotkać można wiele gatunków morskich stworzeń. Udało mi się tam zobaczyć m.in. mureny olbrzymie, mureny cętkowane, skrzydlice czy choćby chowające się pod skałą ogromne homary.
Dla miłośników przyrody ciekawą opcją będzie z pewnością wycieczka na Wodospad Piratów, czyli wodospad ukryty w głębi wyspy. Trasa jest w miarę dobrze oznaczona i zaczyna się na plaży na terenie kempingu. Szybko jednak opuszczamy plażę i ścieżka zaczyna prowadzić dżunglą w głąb wyspy, często pnąc się w górę. Choć trasa nie jest jakoś ekstremalnie trudna, to zdarzają się jednak ciekawe i dość wymagający momenty. Trzeba wspinać się po stromym zboczu trzymając się korzeni, przeprawiać przez zwalone drzewa czy wdrapywać po skałach. Dróżka (czasami ledwie widoczna) prowadzi jednak cały czas przez dżunglę, więc cień drzew zapewnia ochłodę w upalny dzień.
Wzdłuż ścieżki biegnie czarna rura, która doprowadza wodę do kempingu, co ułatwia nawigowanie i poruszanie się we właściwym kierunku. Pomocne są również znaki, które jednak w pewnym momencie zanikają co spowodowało u nas niemałą konsternację. Po dość długim marszu i przedzieraniu się ścieżką dotarliśmy do wysokich skał, po których ściekała woda, tworząc gdzieniegdzie małe oczka wodne. Nie bardzo wiedzieliśmy czy to już jest ten wodospad i jesteśmy u celu, czy może gdzieś zbłądziliśmy i to jednak nie to. Przed nami były ogromne głazy, niespecjalnie wyglądające jakby to miała być ścieżka dla turystów na wodospad.
Postanowiliśmy jednak nie rezygnować i w sumie trochę dla przygody i rozrywki zaczęliśmy wspinać się po skałach, kierując się czarną rurą, która również pięła się w górę. Po dłuższej i pełnej emocji wspinaczce, gdy mieliśmy już w sumie zawracać, nagle za kolejnym głazem ukazał nam się Wodospad Piratów, oznaczony stosowną tabliczką sugerującą, że jesteśmy u celu! A więc jednak się udało 🙂 Sam wodospad szału nie robi, natomiast trasa ku niemu wiodąca i wycieczka jako całokształt już jak najbardziej i zdecydowanie mogę ją polecić!
Podsumowując, Koh Adang to świetna opcja zarówno dla osób szukających pięknego i zacisznego miejsca na kilkudniowy odpoczynek, jak i dla osób chcących spędzić tu tylko kilka godzin w ramach wycieczki z Koh Lipe. Obie wyspy są położone tuż obok siebie, oferują natomiast zupełnie inny klimat i atrakcje, więc można świetnie połączyć pobyt na obu z nich. Można wyciszyć się zupełnie na Adang i po trochę rozrwyki i cywilizacji wybrać się na Lipe, jak również można imprezować na Lipe, a po trochę spokoju czy dzikiej przyrody udać się na Adang. Nic tylko jechać 🙂