Pobudka o 3 w nocy i ledwo przytomny zwlekam się z łóżka. Trzeba szybko się ogarnąć, wyjść z hotelu i udać się w umówione miejsce. Jak zwykle w Indiach transport dociera spóźniony, a to że jest nim zdezelowany i ledwie zipiący jeep w ogóle nie dziwi. Gdy jesteśmy już blisko celu wysiadamy i pieszo, po ciemku, pniemy się ku górze na punkt widokowy. Na górze jest już sporo ludzi i wszyscy podekscytowani czekają, każdy stara się zająć jak najlepsze miejsce. W końcu słońce pomału wyziera zza horyzontu oświetlając ośnieżone szczyty, a naszym oczom ukazuje się trójkątny wierzchołek Mount Everestu.
Nie wiem czy jest na świecie drugi tak różnorodny (i to pod każdym względem) kraj jak Indie. Na terenach tego niezwykłego Państwa znaleźć można wszystko. Od rajskich wysp niczym z reklamówek Bounty, poprzez najprawdziwsze pustynie, tropikalne dżungle kryjące słonie i tygrysy, nowoczesne metropolie i starożytne miasta, po najwyższe góry świata. W trakcie kilku miesięcy jakie spędziłem w Indiach udało mi się zobaczyć wiele pięknych miejsc, a z pewnością jednym z bardziej wyjątkowych było położone w Himalajach miasto Darjeeling.
Ten położony w północno- wschodnich Indiach kurort znajduje się w dość strategicznym miejscu, gdyż w pobliżu znajdują się granice aż 4 państw: Nepalu, Chin, Bhutanu i Bangladeszu. Tym co rozsławia Darjeeling na cały świat jest jednak herbata o tej samej nazwie, uprawiana u podnóży himalajskich stoków. Wystarczy wybrać się na spacer po okolicy by podziwiać ciągnące się we wszystkich kierunkach plantacje zielonych krzaków o charakterystycznych liściach. W Polsce, jak i zapewne w większości miejsc na świecie, herbatę z Darjeeling znaleźć można niemal w każdym szanującym się sklepie czy knajpie. Nie bez powodu, gdyż lokalne gatunki herbat uważane są za najlepsze w Indiach i jedne z najlepszych na świecie.
Herbata w Darjeeling obecna jest na każdym kroku. Można ją kupić w postaci wysuszonych liści, gotowych do parzenia (również w ilościach hurtowych), można również udać się na jedną z wielu plantacji by przyjrzeć się uprawom z bliska. Z chęcią skorzystałem z tej drugiej opcji by na własne oczy zobaczyć jak powstaje herbata. Na plantacji ugościł nas jej właściciel z rodziną, który zaprezentował swoje uprawy, a następnie zaprosił nas do położonej pośród krzaków chatki by zaparzyć nam, jakżeby inaczej, herbaty. I trzeba przyznać, że napój ten pity w samym sercu upraw ciągnących się po horyzont smakuje naprawdę wyjątkowo.
Nie samą herbatą jednak człowiek żyje, a Darjeeling ma do zaoferowania przybyszom znacznie więcej. Jedną z głównych atrakcji są oczywiście góry i nie trzeba tam wiele by podziwiać majestatyczne masywy i najwyższe szczyty Himalajów. Powalające widoki czają się praktycznie na każdym kroku, a warto wybrać się również na jeden z punktów widokowych w okolicy. Takim właśnie miejscem jest Tiger Hill, opisane na początku tej historii. Przed świtem zbiera się tam codziennie sporo ludzi z w celu ujrzenia spektakularnego wschodu słońca nad Himalajami. Jest to doskonały punkt widokowy do obserwacji Kanczedzongi, trzeciego szczytu świata o wysokości 8586 m n.p.m., jednak jak wspomniałem widać z niego również Mount Everest i inne ośmiotysięczniki.
W Darjeeling znajduje się również warte odwiedzenia Muzeum Instytutu Himalaizmu, gdzie znajduje się m.in. pomnik i grób Tenzinga Norgaya, pierwszego zdobywcy Everestu (wraz z Edmundem Hillarym). Oprócz tego zobaczyć tam można sporo „antycznego” sprzętu wspinaczkowego przy pomocy którego najwyższe szczyty zdobywali pierwsi śmiałkowie. W pobliżu muzeum znajduje się również ogród zoologiczny, gdzie znaleźć można sporo przedstawicieli himalajskiej przyrody, jak choćby pandę małą.
Atrakcją której z pewnością warto spróbować jest przejażdżka kolejką wąskotorową z Darjeeling do Siliguri, która wpisana została na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Zabytkowa i trochę miniaturowa kolejka sama w sobie stanowi atrakcję, ale jeszcze większe wrażenie robią widoki za oknem. Przepiękne widoki na majestatyczne góry, zieleniące się na zboczach plantacje słynnej herbaty i tropikalne lasy, a całość z okien zabytkowego pociągu, to wszystko sprawia że naprawdę warto kupić bilet i ruszyć w podróż.
Darjeeling to również buddyjskie świątynie strzeżone przez agresywne małpy i dzikie psy, przejażdżki na niskich i krępych koniach przystosowanych ewolucyjnie do górskich szlaków i sporo innych atrakcji. Jest to miejscowość turystyczna, więc nie brakuje również bazy hotelowej i gastronomicznej. Zwłaszcza ta ostatnia bardzo mnie uszczęśliwiła, gdyż po mocno wegetariańskiej kuchni typowej dla większej części Indii, w Darjeeling mocno obecne są wpływy nepalskie i dużo łatwiej o dania mięsne. Po zajadaniu z przymusu sosów z soczewicy wiele radości sprawiły mi półmiski skwierczącego mięsa serwowane w miejscowych restauracjach, a nepalskie pierożki momo nadziewane mięsem to hit na hity i śnią mi się po nocach 😉
Jeżeli szukasz oddechu od indyjskiego szaleństwa to zdecydowanie warto wpisać Darjeeling na listę miejsc do odwiedzenia podczas podróży po tym kraju. Można tam poczuć bliskość najwyższych szczytów świata, a jednocześnie nie trzeba być wielkim fanem wspinaczki czy górskich wędrówek aby napawać się atmosferą Himalajów i móc podziwiać ich majestat. W Darjeeling naprawdę jest co robić i nie sposób się nudzić, a rozwinięta baza turystyczna sprawia że wszystko to można podziwiać w komfortowych jak na podróżowanie po Indiach warunkach.