_DSC1304-2

 

Podczas przygotowań do wyprawy na Wyspy Banda sporym problemem był brak informacji w internecie odnośnie tego jak się tam dostać, gdzie spać i jakie tam ogólnie panują warunki dla turystów. Odnalazłem kilka przydatnych anglojęzycznych stron, pomęczyłem trochę mailami miejscowe centrum nurkowe i właścicieli pensjonatów, ale wciąż nie do końca wiedziałem czego się spodziewać i jak to będzie. Nic jednak w tym dziwnego, jak wyczytałem gdzieś w przepaściach internetu, na Wyspy Banda dociera zaledwie kilkuset turystów rocznie…

Rzeczywistość okazała się nie być aż taka straszna, choć niewątpliwie duży wpływ na to miało solidne przygotowanie do tematu i drążenie źródeł przed wyjazdem. Ale do rzeczy… Jednym z głównych powodów dla których tak mało osób przybywa na wyspy są problemy z dostaniem się tam i ich odcięcie od świata. Opcji transportu jest niewiele, są one niepewne i można trafić na okres, gdy przez kilka dni nie da rady na Banda ani się dostać, ani z nich się wydostać.

Morze Banda

 

Podróż na Banda zaczyna się praktycznie zawsze od dotarcia do Ambon, dokąd lotów jest sporo, różnymi liniami, przede wszystkim z Jakarty i Surabaya. Najlepsze ceny ma zazwyczaj Lion Air, ale tutaj oczywiście warto śledzić na bieżąco wyszukiwarki połączeń. Polecam stronę http://www.nusatrip.com/, gdzie jest bardzo dobra wyszukiwarka lotów i można bez problemu kupić bilety kartą kredytową z Polski. Bezpośrednie strony Lion Air czy Batik Air (jedna z marek w grupie Lion Air) nie chciały mi przyjąć płatności. Same linie bardzo w porządku, mimo niskich cen, w ramach biletu jest bagaż rejestrowany oraz posiłek na pokładzie. Na jednym z lotów były nawet telewizorki w fotelach, a flota samolotów jest nowa i zadbana.

DSC00110-2

 

Gdy już znajdziemy się w Ambon, podstawowe możliwości dotarcia na Banda są trzy:

– pierwsza to ogromne statki rządowe Pelni. Pływają one mniej więcej dwa razy w miesiącu i krążą one po całym rejonie, np. wypływając z Ambon i robiąc dwutygodniowe kółko po wodach Papui, zatrzymując się po drodze na Banda Neira. Aktualnie kursują po tej trasie bodajże dwa statki, ale zdarza się, że np. jeden z nich jest w stoczni na remontach, a pływa tylko jeden z nich. Dlatego aktualny rozkład należy sprawdzać na stronie https://www.pelni.co.id

DSC00079-2

 

Daty podane na stronie przewoźnika są raczej wiarygodne i jeżeli kurs pojawia się na tej witrynie, to z grubsza można zakładać, że się odbędzie zgodnie z planem.

DSC00087-2

 

Nie tyczy się to natomiast godzin, gdyż co najmniej kilkugodzinne opóźnienia są tutaj standardem. Nasz statek miał wypłynąć z Ambon o 17:00 i o 1:00 w nocy być na Banda Neira, a w rzeczywistości wypłynął o 22:00 i do celu zawitał o 6:00 na ranem… I z tego co zewsząd słychać jest to normalka.

DSC00096-2

 

Statek płynie z Ambon na Banda Neirę ok. 8 godzin. Plusem Pelni jest to, że jest to najpewniejsza opcja jeżeli chodzi o pogodę. Speed boat lub samolot może zostać odwołany lub przełożony na inny dzień przy złych warunkach atmosferycznych (co podobno zdarza się dość często), natomiast Pelni ze względu na swe okazałe gabaryty płynie prawie zawsze.

Bilety kosztują 125 000 IDR od osoby (dane na luty 2016) i nabyć je można w biurze Pelni, które w Ambon znajduje się w mieście, a nie w porcie. Nic mi nie wiadomo by można było nabyć bilety w porcie, na statku albo online, ale może czegoś nie wiem. Nie ma możliwości nabycia kajuty, wszystkie bilety od jakiegoś czasu są klasy ekonomicznej i na prywatny pokój nie ma co liczyć.

Sam statek do luksusowych z pewnością się nie zalicza… Jest dość tłoczno, brudno i nawet na zewnątrz ciężko o świeże powietrze z powodu zamiłowania Indonezyjczyków do papierosów. Znalezienie toalety nie jest łatwe, standard jest bardzo kiepski, a do tego co jakiś czas zamykają różne przejścia, więc każdorazowo trzeba kluczyć po piętrach i korytarzach 😉 W środku znajdują się różnego rodzaju leżanki, maty czy łóżka piętrowe. Nie jestem do końca pewien czy panuje system kto pierwszy ten lepszy, ale poznana na Banda Neirze Niemka twierdziła, że miejscówka wydrukowana jest na bilecie. W środku statku jest jednak duszno, gęsto i ogólnie mało przyjemnie, więc nawet nie myśleliśmy o tym, żeby tam zrobić swą bazę. Na zewnątrz (jak i na całym statku) również ludzie leżą i śpią gdzie popadnie. My znaleźliśmy całkiem ciekawą miejscówkę, gdyż okazało się że na jednym z górnych pokładów znajduje się mały, klimatyzowany i całkiem nieźle zaopatrzony supermarket, coś jak 7eleven. Biorąc pod uwagę resztę statku było to dość abstrakcyjne miejsce 🙂 Przed sklepem znajdował się zadaszony (ale na świeżym powietrzu) pokład ze stolikami i krzesłami. I tam też wraz z poznaną przy wsiadaniu trójką francusko-brytyjskich nurków założyliśmy swój „obóz”. Byłoby całkiem znośnie, gdyby nie to, że stworzyła się tam nieoficjalna palarnia dla miejscowych, co przy braku wiatru mocno uprzykrzało podróż.

DSC00100-2

 

Nie papierosy były jednak głównym problemem i tutaj dochodzimy do jednego z największych minusów naszej nocnej podróży Pelni. Panuje bowiem powszechna opinia, że na statkach grasują szajki kieszonkowców i złodziei. Ostrzegali nas przed tym miejscowi w porcie, a na potwierdzenie tej informacji czytałem bloga słoweńskiej pary, której skradziono aparat gdy spali płynąc na Banda Neirę. Nie chcąc paść ofiarą szajki złodziejaszków, nie pozostawało nam nic innego jak czuwać w nocy… A było kogo obserwować, gdyż ludzi było pełno, a niektórzy zachowywali się naprawdę dziwnie, np. chodząc po barierkach i siadając na nich w pobliżu nas. Nie mieliśmy pojęcia czy to zwykli pasażerowie, czy to może złodzieje, czy może dopiero nas obserwują. Białych turystów na całym wielkim statku było dosłownie kilku (łącznie z nami), więc dla ew. kieszonkowców byliśmy opcją domyślną 😉 Mimo że staraliśmy się na zmianę podsypiać, koniec końców niewiele z tego wyszło i do celu dopłynęliśmy wyczerpani, co niestety przełożyło się na układ odpornościowy i związane z tym problemy zdrowotne podczas pobytu. Ale przynajmniej nas nie okradli 😉

DSC00089-2

 

– druga opcja transportowa to uruchomiony jakiś czas temu speed boat, czyli nieduży stateczek obsługiwany przez prywatnego przewoźnika. Pływa on nie z Ambon, a z Tulehu, miejscowości położonej na tej samej wyspie, do której dojazd z Ambon zajmuje taksówką ok. godzinę i kosztuje ok. 200 000 IDR za samochód. Można też taniej kombinować dojazd bemo, czyli lokalnym busikiem.

_DSC2074-2

 

Statek z Tulehu na Banda Neirę wypływa o 9:00 rano we wtorki i soboty, z Banda Neiry do Tulehu również o 9:00 rano w środy i niedziele. Podróż trwa ok. 5-6 godzin, a bilet na klasę ekonomiczną (ławeczki na zewnętrznym pokładzie) kosztuje 410 000 IDR. Za 600 000 IDR można kupić bilety na klasę VIP, czyli fotele w klimatyzowanym wnętrzu łodzi. Moim zdaniem klasa ekonomiczna jest przyjemna i w zupełności wystarczająca. Na statku nie ma sklepu, jest toaleta. Bilety na przystani kupuje się w dniu wypłynięcia, kasy otwierają ok. godzinę przed wyruszeniem.

Jest to aktualnie chyba najlepsza opcja by dostać się na Banda. Statek pływa dwa razy w tygodniu, nie ma problemu z dostępnością biletów, podróż jest znośna zarówno jeżeli chodzi o komfort jak i czas trwania.

_DSC2083-2

 

– ostatnią opcją by dostać się na wyspy jest lokalny samolocik, który również lata dwa razy w tygodniu, ale ma zaledwie 10 miejsc (z czego tylko połowa dla turystów), a co za tym idzie bilety trzeba kupować z dużym wyprzedzeniem i bardzo ciężko je dostać. Limit bagażu to 10 kg, za większy jest chyba dopłata od kilograma. W tym roku trasa obsługiwana jest przez Aviastar, ale co roku jest nowy przetarg. Biletów nie można kupić online, można je kupić tylko na lotnisku, w określonych dniach i określonych godzinach. System rezerwacji to zeszyt, gdzie wpisywane są one ręcznie długopisem 🙂 Zdecydowanie najlepsza opcja by kupić bilety, to kontakt mailowy z właścicielem wybranego pensjonatu na Banda Neirze. Można się dogadać, by nasz gospodarz pojechał na lotnisko i zrobił dla nas rezerwację.

Bilet kosztuje 367 000 IDR, samolot leci ok. godzinę. Kursuje w środy i soboty. O 7:00 startuje z Ambon i tego samego dnia ok. 8:30- 9:00 startuje z Banda Neiry i wraca do Ambon.

Oprócz powyższych opcji można jeszcze z Ambon polecieć do Kei i potem statkiem na Banda, ale to już dość pokrętna opcja i nie brałem jej pod uwagę. Ale gdy ktoś chce odwiedzić zarówno Wyspy Banda jak i Kei, może skorzystać z takiej możliwości. Zdarzają się również różnego rodzaju statki towarowe czy czartery, gdzie można próbować dogadać się z załogą, ale to raczej opcja gdy nie ma już żadnej innej możliwości.

Zakwaterowanie, czyli gdzie spać…

Gdy już znajdziemy na miejscu czas rozejrzeć się za jakiś zakwaterowaniem. I tutaj nie jest aż tak źle (zwłaszcza na Banda Neirze), a baza noclegowa cały czas się rozwija i poprawia. Większość czasu spędziliśmy na Banda Neirze, czyli głównej wyspie, gdzie znajduje się port, lotnisko i prawie cała infrastruktura turystyczna. Oprócz tego spaliśmy jeszcze na Pulai Ai i orientowałem się w noclegach na Pulau Hatta, stąd też o tych trzech wyspach mogę coś napisać. W archipelagu są jeszcze inne wysepki gdzie jest możliwość nocowania, ale nie zgłębiałem tematu, więc nie będę się wypowiadał.

DSC00134-2

 

Na Banda Neira zdecydowana większość opcji noclegowych znajduje się w południowo zachodniej części wyspy, gdzie znajduje się port Pelni. Sporo jest pensjonacików bezpośrednio nad wodą z widokiem na wulkan Gungung Api, część natomiast znajduje się trochę bardziej w głąb wyspy.

DSC00138-2

DSC00151-2

DSC00150-2

 

Przed wyjazdem korespondowałem mailowo z właścicielem pensjonatów Delfika 1 i Delfika 2 (gość imieniem Bahri) i jako, że udzielił mi sporo informacji i zadeklarował się odebrać nas w środku nocy ze statku Pelni, zdecydowaliśmy się spędzić u niego pierwszą noc. Jedna noc zmieniła się jednak w kilka nocy i to bynajmniej nie ze względu na fakt, że zachwyciła nas ta miejscówka, ale dlatego że od razu po przyjeździe dopadły nas różne choróbska i na kilka dni zostaliśmy uziemieni i zmiana pensjonatu nie była naszym priorytetem.

DSC00138-2

 

Zamieszkaliśmy w pensjonacie Delfika 2, położonym nad samą wodą, na wprost wulkanu i tuż obok przystani skąd pływały łódki na inne lokalne wysepki. Za 200 000 IDR dostaliśmy duży (tylko z nazwy) pokój na dole z wiatrakiem i łazienką, od strony morza. Oprócz tego były również inne wariacje pokoi na górze, na dole, małych i „dużych”, od morza i od podwórka, z klimą i z wiatrakiem i od tych czynników uzależniona była cena wahająca się w przedziale 160 000- 350 000 IDR. W cenie jest śniadanie, zazwyczaj jest to jajko, tost z dżemem, świeży sok owocowy oraz kawa i herbata.

DSC00142-2

 

Oprócz tego nocować można było w położonym w głębi miasteczka obiekcie Delfika 1, gdzie znajdowała się restauracja i skąd donoszone były śniadania na wspólny, położony przy morzu taras naszego pensjonatu. Nasz obiekt posiadał kuchnię z lodówką i naczyniami oraz zejście do wody (nie mylić jednak z plażą, była to bardziej przystań przy kanale żeglownym pomiędzy wyspami). Sam pokój był w miarę ok, choć na kolana nie powalał, a zwłaszcza bardzo zgrzebna łazienka z mandi. Był też normalny prysznic oraz kibelek europejski, ale spłukiwany wodą z mandi. Na przyszłość wybralibyśmy zapewne inny obiekt na nocleg, ale mimo wszystko Delfika 2 była przyzwoita. Prąd dostępny był całą dobę, co jest standardem na wyspie. Hotel znajduje się po lewej stronie od Pelni stojąc twarzą do morza.

DSC00152-2

 

Drugim obiektem gdzie spaliśmy na Banda Neira był Hotel Laguna, gdzie swą siedzibę ma Dive Center Blue Motion. I był to świetny wybór, bo pomimo że pokój kosztował 300 000 IDR (czyli jakieś 30 zł drożej) to standard był nieporównywalny. Tym razem był to naprawdę duży i bardzo ładny pokój, z klimatyzacją, gustownie urządzony i miał czystą, ładną i komfortową łazienkę w europejskim stylu. W porównaniu z Delfiką przepaść. W cenie śniadanie, skład dość podobny do tego w Delfice, czyli tost z dżemem, jajko, kawa, herbata. Sam obiekt jest nowy i ładny, położony tuż nad wodą, po prawej stronie od przystani Pelni. W centrum nurkowym zorganizować można sobie nie tylko nurki, ale również wycieczki na snorkeling.

Oprócz dwóch powyższych na wyspie znajduje się sporo innych opcji noclegowych, od tanich guest housów (jak choćby sąsiadujący z Delfiką 2 pensjonat Vita) po trochę droższe i o wyższym standardzie jak położone w głębi lądu Mutiara czy Cilu Bintang. Zdecydowana większość położona jest na niedużym obszarze, rozsiana wokół głównego portu. Dlatego moim zdaniem warto po przybyciu przejść się po wyspie, samemu obejrzeć kilka opcji, potargować się i wybrać miejsce na nocleg będąc już na Banda Neira. Można też oczywiście zarezerwować nocleg mailowo (przynajmniej w tych popularniejszych miejscówkach), co może być wygodne zwłaszcza gdy przybywa się w środku nocy statkiem Pelni. Ceny noclegów wahają się mniej więcej w granicach 150 000- 500 000 IDR i w tej cenie praktycznie zawsze będzie to pokój z łazienką i skromnym śniadaniem. Na wyspie można też zaobserwować powstające nowe miejsca noclegowe, jak choćby nowocześnie wyglądający hotelik koło portu, który wyglądał na gotowy, ale jeszcze nie otwarty. Tak więc zapewne z roku na rok infrastruktura będzie coraz lepsza.

Czy jest tam co jeść?

Jesteśmy na Banda, mamy gdzie spać, teraz czas coś zjeść 🙂 Na głównej wyspie opcji jest sporo, praktycznie na każdy budżet. Pierwszy posiłek zjedliśmy w lokalnym warungu, gdzie nie było menu, a jedynie gotowe potrawy na wystawce za szybą. Pani restauratorka podała nam do stołu michę ryżu oraz kilka talerzyków z najróżniejszymi potrawami, były to m.in. ryby, warzywa na różne sposoby i jakieś pasty. Całość smaczna, bardzo lokalna i za syty posiłek zapłaciliśmy 7 zł od osoby.

DSC00163-2

 

Kolejną opcją budżetową są stoiska uliczne, rozkładane głównie wieczorem, gdzie można kupić m.in. grillowanego tuńczyka na patyku, jak i inne ryby i potrawy. Są również owoce i lokalne wyroby jak dżem z gałki muszkatołowej czy miejscowe migdały.

Oprócz tego jest kilka knajpek typowo turystycznych, gdzie mają menu i spory wybór potraw. Zjeść można naleśniki z dżemem z muszkatołowca, smażone ryże i makarony, ryby, zupy, wypić soki ze świeżych owoców, a także zjeść bardziej europejskie dania jak choćby spaghetti. Ceny jak na Azje w tego typu knajpach są dość wysokie, a jakość potraw w sumie nie powala. Choć to może po prostu moje odczucie (odnośnie ogólnie Indonezji), po pobycie w bajecznej kulinarnie Tajlandii.

DSC00144-5

DSC00144-4

DSC00180-2

 

Podobno bardzo smaczny bufet na kolację (ale też dość drogi) serwują w hotelu Mutiara, ale nie próbowaliśmy, więc podaję bardziej jako ciekawostkę i opcję dla chętnych.

Oprócz różnego rodzaju knajpek na wyspie jest też sporo sklepów i straganów, gdzie zakupić można przekąski, napoje, kosmetyki, ciuchy i w sumie wszystko jest do życia potrzebne. Oczywiście trzeba pamiętać, że jesteśmy na końcu świata, ale mimo wszystko Banda Neira jest dużo lepiej zaopatrzona niż się tego spodziewałem.DSC00997-2

 

Na wyspie jest skromny szpital, gdzie przyjmuje nieźle mówiący po angielsku doktor Oki. Po godzinach prowadzi on prywatny gabinet w głębi wyspy. Dostać u niego można podstawowe lekarstwa, a część z nich kupić można też w sklepikach na wyspie. W szpitalu można zrobić test na malarię, na dengę nie posiadają. Typowej apteki nie uświadczymy.

Kontakt ze światem i zewnętrzne wyspy

Na Banda Neira jest dobry zasięg telefoniczny, a co za tym idzie również całkiem dobry internet. Karty SIM nabyć można w lokalnych sklepikach. Na pozostałych wyspach archipelagu zasięg jest bardzo słaby lub żaden, a na internet też raczej ciężko liczyć.

Z Banda Neira na pozostałe wyspy pływają lokalne łodzie, przystań znajduje się obok pensjonatu Delfika 2 i Vita Guest House. Łódź z Pulai Ai przypływa na Neira codziennie około 8:00- 9:00 rano i około 11:00- 12:00 wraca na Ai. Łódź płynie około godzinę. Na Pulau Hatta godziny są podobne, ale stateczek pływa nie zawsze codziennie, czasami co drugi dzień. Podróż trwa ok. 2 godziny. Bilety na jedną jak i drugą wyspę to koszt ok. 30 000 IDR od osoby w jedną stronę. O łodzie, termin i godzinę wypłynięcia najlepiej pytać bezpośrednio na przystani.

_DSC1264-2

 

Można również dogadać się z miejscowymi rybakami i wynająć łódź na wyłączność zarówno na wycieczkę jak i na transfer na inną wyspę. Ja dwukrotnie poprzez ludzi z Delfiki wynajmowałem łódkę, którą rybak zabierał mnie na snorkeling na rafę z drugiej strony wulkanu. Łódkę miałem tylko dla siebie, w wodzie zupełnie się nie spieszyłem i w czasie wycieczki odwiedzaliśmy dwa punkty snorkelingowe (podnóże wulkanu i pobliską malutką wysepkę). Koszt wycieczki to 150 000 IDR, a rafa naprawdę jest tego warta.

DSC00208-2

 

Jeżeli chodzi o warunki na pozostałych wyspach to wypowiedzieć się mogę przede wszystkim o Pulai Ai gdzie spędziliśmy jedną noc i częściowo o Pulau Hatta gdzie byłem na nurkowaniu i o której sporo czytałem.

Na Pulau Ai znajduje się kilka skromnych guest housów oraz jeden ośrodek z domkami o nazwie CDS Bungalows. CDS znajduje się kilkaset metrów po lewej stronie od przystani (stojąc twarzą do morza) i jest opcją o zdecydowanie najlepszym standardzie na wyspie. Są tam domki w całkiem niezłym standardzie, z zachodnimi łazienkami, położone przy niedużym klifie nad ładną, zaciszną plażą. Ośrodek położony jest na uboczu, więc bikini na plaży ma tutaj szansę bytu, nie obudzą nas również śpiewy z meczetu. Niestety jak tam byliśmy to był tam komplet, więc nie udało nam się tam przenocować. Ale jest to zdecydowanie najbardziej komfortowa opcja na wyspie i chyba najbardziej typowo „wakacyjna” na całym archipelagu. Minusem są wyższe niż gdzie indziej ceny, ale warunki są dużo lepsze, a kwota 400 000- 500 000 IDR za nocleg z pełnym wyżywieniem dla 2 osób obiektywnie też nie jest wygórowana.

_DSC1272-2

 

My spaliśmy w Green Peace Home Stay położony tuż przy przystani, po prawej stronie. Za skromny pokój z wiatrakiem, moskitierą i zgrzebną łazienką z mandi płaciliśmy 200 000 IDR. Pokój był na górnym piętrze, te na dolnym kosztowały 150 000 IDR.

_DSC1315-2

_DSC1322-2

_DSC1324-2

_DSC1328-2

_DSC1327-2

 

W cenę wliczone są 3 posiłki dziennie jak w każdej opcji noclegowej na Ai czy Hatta, gdyż nie ma tam żadnych restauracji i jedyna opcja wyżywienia na lokalnych wyspach to posiłki wliczone w cenę noclegu i serwowane w pensjonacie. Posiłki w Green Peace nie powalały, ale byliśmy tam krótko i jako jedyni goście, wiec może ogólnie jest tam lepiej. Powalał natomiast widok z tarasu przed naszym pokojem. Panorama na błękitne morze, plażę, przystań i górujący na archipelagiem wulkan naprawdę robił wrażenie. Prąd w pensjonacie jak i na wyspie dostępny jest tylko przez kilka godzin wieczorem i w nocy i jest to standardem wszędzie na Pulau Ai i Pulau Hatta.

_DSC1316-2

 

Oprócz CDS i Green Peace na wyspie jest jeszcze kilka małych pensjonacików o cenach i standardzie podobnym do tego drugiego. Podobnie jak na Banda Neira, polecam samemu pochodzić, popatrzeć, ocenić i wybrać coś dla siebie. Na wyspie jest kilka małych sklepików zaopatrzonych w trochę przekąsek czy napoi, ale infrastruktura jest tutaj nieporównywalnie uboższa niż na głównej wyspie. Knajp nie ma żadnych.

Dość podobnie jak na Ai sytuacja ma się na Pulau Hatta, gdzie infrastruktura jest jeszcze uboższa. Ale kwestia noclegów i wyżywienia oraz cen jest porównywalna. Na wyspy te jednak nie jeździ się dla wygód, lecz dla powalającej rafy koralowej, która właśnie tam jest najlepsza. Spartańskie warunki mogą być trochę męczące, ale gdy wszedłem z maską i rurką do wody z plaży koło przystani na Pulai Ai to momentalnie zapomniałem o wszystkim tym co na powierzchni. Przyroda pod wodą powala i zasłużenie cieszy się opinią jednej z najlepszych miejscówek tego typu na świecie.

DSC01235-3

 

Banda to wyspy Muzułmańskie o czym należy pamiętać wybierając się w te rejony. O plażowaniu w bikini można raczej zapomnieć, nie ma imprez i klubów, a piwo jest ciężko dostępne i drogie. Ludzie są jednak ogólnie bardzo mili i przyjaźnie nastawieni, warto więc szanować ich kulturę i nie szokować wyzywającym strojem czy zachowaniem.

Wyspy Banda to rejon malaryczny, warto więc stosować jakieś środki zapobiegawcze i oprócz oczywistej profilaktyki przeciw komarom brać jeszcze np. malarone. Nieobca tym rejonom jest również denga, ale na to lekarstwa nie ma i trzeba uważać na komary i mieć leki przeciwgorączkowe na podorędziu.

Wyspy nie są duże, więc poruszać się po nich można pieszo, a po Banda Neira dodatkowo taksówkami motocyklowymi czyli Ojekami. Wystarczy popytać kierowców motocykli i powinien znaleźć się ktoś kto za 10 000 IDR podwiezie nas w wybrane miejsce.

Znajomość angielskiego wśród mieszkańców Banda jest raczej średnia, aczkolwiek można znaleźć sporo osób z którymi można się w tym dogadać. Z całą resztą można porozumiewać się na migi lub przy pomocy translatora w telefonie, w ten właśnie sposób udało mi się odnaleźć doktora Oki gdy szukałem pomocy medycznej.

Na wyspie jest bankomat i dwukrotnie udało mi się z niego wyjąć pieniądze. Tak więc tragedii nie ma, gdy skończy się kasa. Lepiej jednak większą ilość gotówki przywieźć ze sobą, a waluty wymienić w Jakarcie albo Surabayi. Na Banda zapewne też można wymienić u hotelarzy dolary czy euro, ale podejrzewam że kurs będzie słaby.

Warto na bieżąco śledzić sytuację

Wszystkie powyższe informacje pochodzą z marca 2016 roku i mogą się oczywiście z biegiem czasu zmieniać. Warto więc śledzić na bieżąco źródła w internecie, pisać do właścicieli guest housów oraz miejscowych centrów nurkowych oraz śledzić ich strony, gdzie również znajdują się aktualne informacje. Polecam zwłaszcza stronę centrum nurkowego http://www.dive-bluemotion.com/  gdzie jest cała masa aktualnych i przydatnych informacji, ponadto sprawnie odpowiadają na maile.

Podobał Ci się wpis? Chcesz być na bieżąco z nowymi wpisami? Polub fanpage Somtam.pl na Fejsie 😉

https://www.facebook.com/somtampl/